sobota, 16 lipca 2011

Wędrówka po Małopolsce


Góry to obszary wynoszące się ponad otaczającym je terenem o rzeźbie charakteryzującej
się znacznymi różnicami wysokości(encykl. PWN - wyd. III 1982).

Poprzestanę na tej skróconej charakterystyce, bo nie o tym chciałem pisać. A chciałem
zachęcić do wycieczki, podczas której możemy zobaczyć różne pasma górskie. I każde
są piękne widokowo i majestatyczne. Wycieczka, którą proponuję można odbyć samocho-
dem w jeden dzień lub rowerem z podziałem na etapy. Pomijam jakimi drogami dojechać
do punktu początkowego wycieczki, bo każdy mieszka w innym miejscu. No to startujemy.
Jesteśmy na drodze nr 7 (Zakopianka) i skręcamy w miejscowości Lubień w drogę na Mszanę
Dolną. Po drodze lasy, rzeczki, wsie. Wsie z wyglądu bogate i nastawione na turystów.
Przez Mszanę Dln. jedziemy prościutko i za nią zaczynamy się wspinać pod górę, potem
jedziemy w dół, potem w górę, itd. Droga jest nie za szeroka iw dodatku pełna zakrętów.
Te trudy rekompensują nam widoki, które są godne podziwiania zwłaszcza przez pasażerów,
bo kierowca winien pilnować drogi. Jeszcze przed Mszaną Dln. po prawej stronie widoczny
jest szczyt z masztem. To Luboń (1033m npm) – najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego,
wzdłuż którego będziemy jechać aż do Nowego Sącza. Nie ma sensu opisywać widoków
tego odcinka trasy, bo słowa tego nie oddadzą. Nie dość, że widać poszczególne szczyty
Beskidu Wyspowego, to jeszcze widać doliny, zbocza na których są pola, lasy i zabudowania.
To tworzy bajkę i uzmysławia jak człowiek jest maleńki przy potędze natury. Tu widać to
doskonale, bo obszar który widzimy jest ogromny.
Po drodze mijamy miejscowość Tymbark z zakładem produkującym soki owocowe. Kolejna
większa miejscowość to Limanowa – miasteczko średnie wielkości, miłe aczkolwiek trochę
za ciasne na panujący ruch samochodowy. Droga prowadzi przez rynek i jak uda nam się
znaleźć wolne miejsce do parkowania, to polecam obejść rynek. Przed Nowym Sączem po
prawej stronie w oddali widoczne są Tatry. Można stanąć na poboczu i chwile popatrzeć.
Do N. Sącza wjeżdżamy serpentynami. I teraz mamy wybór: w części zwanej Biegonicami,
możemy skręcić w prawo w kierunku na Krościenko lub możemy zdecydować się na nadro-
Bienie drogi i zobaczenie parę ładnych miejsc.
Proponuję wjechać do centrum Nowego Sącza i spacerkiem obejść stare miasto z ruinami
murów, zamku, rynkiem deptakowej części ul. Jagielońskiej. A potem jedziemy dalej drogą
w kierunku Starego Sącza, Piwnicznej. Po przejechaniu mostem rzeki Poprad jedziemy
obwodnicą St.Sącza i dojeżdżamy do miejscowości wczasowej o nazwie Rytro. To bardzo
stara miejscowość. Na górze nad Popradem widoczne są ruiny zamku. Proponuję zdobyć
to wzniesienie aby z niego podziwiać Beskid Sądecki, w którym się teraz znajdujemy.
A potem przejeżdżamy przez tory kolejowe i dojeżdżamy do „Perły Południa”, gdzie pijemy
przepyszną kawę latte. Po zaspokojeniu naszych smakowych zmysłów wracamy do Starego
Sącza, ale tym razem wjeżdżamy do centrum. Tu warto zatrzymać się rynku, bo już on jest
ciekawy. A niedaleko rynku znajduje się klasztor Klarysek, które w surowej regule nie
opuszczają murów. Można jednak wejść do klasztoru i do kościoła św. Kingi. Św. Kinga
żyła w tym klasztorze po otrzymaniu zgody swojego męża – Bolesława Wstydliwego.
Jest co oglądnąć. Jest tam też małe muzeum i sklepik. Często można spotkać tam wycieczki
węgierskie, bo Kinga była Węgierką i jest ich świętą.
Dalej jedziemy drogą w kier. Łącka; za mostem nad Dunajcem nasza droga łączy się z drogą,
którą mogliśmy jechać prosto z Nowego Sącza. Teraz jedziemy wzdłuż Dunajca, ale „pod
prąd”. Dojeżdżamy do Krościenka n/Dunajcem. Jeżeli mamy czas  - skręcamy w lewo aby
po 2 kilometrach dojechać do Szczawnicy. Piękna wczasowo-uzdrowiskowa miejscowość.
Mamy tu dwa parki: dolny i górny, mamy „zdrój” i mamy wyciąg krzesełkowy na Palenicę,
skąd rozciągają się widoki i na Pieniny i na Beskid Sądecki. Warto, oj warto się znaleźć na
Palenicy. Gdy ktoś ma czas – może wypożyczyć rower i przejechać się wzdłuż Dunajca,
dokładnie  na odcinku spływu. Droga lądowa prowadzi brzegiem Dunajca, z tym że większą
część pokonujemy na terenie Słowacji; teraz to nie stanowi żadnego problemu.
Ze Szczawnicy wracamy do Krościenka i dalej drogą w kier. Nowego Targu.
W miejscowości Kluszkowce, po prawej stronie jest parking. Tam stajemy i
idziemy do pomnika zaprojektowanego prze W.Hasiora. Pomnik w czasach
swojej świetności „grał” przy podmuchach wiatru. Tearz jest w kiepskim stanie,
ale za to widoki mamy przednie: i Pieniny i Tatry.
Spod pomnika cofamy się kilometr w kier. Krościenka i w Krośnicy skręcamy
w prawo. Wjeżdżamy na teren Pienińskiego Parku Narodowego. Jedziemy lasem
a gdy z niego wyjeżdżamy mamy piękne widoki. Dojeżdżamy do rozstaju dróg.
Gdy pojedziemy w lewo dojedziemy do ciekawej miejscowości Sromowce Niżne,
gdzie kończy się droga. Dalej możemy iść tylko na nogach na Trzy Korony, czyli
najwyższy szczyt Pienin. Przed Sromowcami Niżnymi znajduje się przystań flisacka,
skąd rozpoczyna się spływ Dunajcem.
Gdy na rozstaju skręcimy w prawo dojedziemy do zapory na Dunajcu i zamku Niedzica.
Warto się tu zatrzymać, bo i sam zamek jest warty zwiedzenia i spacer zaporą pozostawią
piękne wrażenia. Można też popłynąć sobie łodzią przez Zalew Czorsztyński do ruin
innego zamku – Czorsztyna.
Po pobycie w Niedzicy kierujemy się drogą w kier. wsi Dębno. Tam stajemy przy drew-
nianym kościele, znanym z tego, że przy jego budowie nie użyto ani jednego gwoździa.
Jego wnętrze wyda się znajome, zwłaszcza fanom filmu „Janosik” z roku 1975. To tam
Janosik-Perepeczko brał ślub z Maryną. Spod kościoła dojeżdżamy do drogi Krościenko-
Nowy Targ. I albo w prawo a po paru kilometrach stajemy na kawę w zajeździe, z którego
tarasów widać pięknie Zalew Czorsztyński. I albo w lewo i dojeżdżamy do miejscowości
Łapsze. Tam skręcamy w lewo a dalej we wsi Biała skręcamy za kościołem w prawo.
Po paru kilometrach po lewej stronie widzimy ziemny parking. Tam stajemy i idziemy
piechotą. Dochodzimy do rzeki Białka, która jest cała rezerwatem. Woda w niej przezroczysta
i zimna, a kolor ma błękitno-zielonkawy. Jesteśmy na przełomie Białki.  Kamienie bielutkie
i takie okrąglutkie – nigdzie indziej takich nie ma i dlatego są pod ochroną. I znowu fani
„Janosika” poczują się jakby byli w filmie. Tu kręcono dużo ujęć do filmu.
Po zamoczeniu nóg w zimnej wodzie jedziemy w kier. wsi Trybsz, skręcamy w prawo a
potem w lewo i dojeżdżamy do miejscowości Białka Tatrzańska. Warto jechać wolno lub
stanąć i podziwiać piękną architekturę domów, często drewnianych.
Jedziemy dalej i dojeżdżamy do Bukowiny Tatrzańskiej. To długa miejscowość a w dodatku
od naszej strony ciągle pod górę. Po lewej stronie widać Tatry, ale ciężko się zatrzymać.
Gdy mamy ochotę popływać, możemy podjechać do basenu termalnego. Woda cieplutka.
I jedziemy drogą w kier. Łysej Polany. Na polanie Głodówka zatrzymujemy się
i…podziwiamy piękna panoramę Tatr, w części Polskich , w części Słowackich. W oddali
widać i Kasprowy Wierch i Giewont. Po nasyceniu się pięknym widokiem podróżujemy
dalej a na rozstaju dróg skręcamy w kier. Zakopanego. Jedziemy serpentynami, chwilami
podziwiamy widoki Tatr, chwilami las, aż w końcu dojeżdżamy do Jaszczurówki – dzielnicy
Zakopanego. Parkujemy przy restauracji o nazwie „7 Kotów” i…podchodzimy parę kroków
szosą. Stamtąd widzimy Zakopane u stóp, za nim Gubałówkę, po lewej stronie – już całkiem
blisko – Giewont i Kasprowy Wierch. Kolejny piękny widok.
Teraz wjeżdżamy do Zakopanego. Nie będę opisywał tej miejscowości, bo zrobili to inni
zapewne z większa wprawą. Osobiście nie lubię tłumów, więc i za Zakopanym nie
przepadam, ale raz na rok-dwa lata bywam przez parę godzin.
A dalej to droga nr 7, czyli „Zakopianka” i tak dojeżdżamy do punktu wyjścia, czyli do
miejscowości Lubień. I tu koło się zamyka. Stąd każdy jedzie gdzie chce, np. do Opola przez
Kraków.
Zmęczeni? No owszem, ale za to jakie widoki i wrażenia, a poza tym kto każę przejechać całą